Jak w ostatnich tygodniach II wojny światowej zaślubiano Bałtyk w Kołobrzegu
Tłum żołnierzy, msza święta i biało-czerwona flaga, powiewająca nad zdobytym Fortem Ujście. W marcu 1945 r. żołnierze Wojska Polskiego zaślubiali w Kołobrzegu Bałtyk, dając początek nowej historii miasta i regionu.
Foto
Seria fotografii dokumentujących żołnierzy 10. pułku piechoty Wojska Polskiego podczas ceremonii zaślubinowej w Kołobrzegu, 19 marca 1945 r. – dzień po głównych uroczystościach (Fot. Archiwum MOP w Kołobrzegu).
W ciągu dwutygodniowych walk stoczonych w marcu 1945 r., przez Kołobrzeg przewinęło się ok. 28 tys. żołnierzy polskich i radzieckich. Ponad 1,2 tys. straciło tutaj życie. Bitwa nad ujściem Parsęty należała do najbardziej krwawych w toku działań na froncie wschodnim II wojny światowej. Większość badaczy jest zgodna, że dla żołnierzy Wojska Polskiego idących na zachód ramię w ramię z Armią Czerwoną, przełamywanie 3 linii umocnień Festung Kolberg było tym samym, czym zdobycie Monte Cassino dla Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W efekcie wyjątkowo zaciętych walk dawny, niezwykle popularny nadbałtycki kurort w ponad 90 proc. legł w gruzach. Wieńczące bitwę zaślubiny 1. i 2. Armii Wojska Polskiego z Bałtykiem w symboliczny sposób potwierdzały dążenia naszej ojczyzny do szerokiego dostępu do okna na świat – morza.
Początkowo Kołobrzeg miał zostać zdobyty z marszu przez wojska radzieckie. Atakująca miasto, obsadzona przez od 4 do 8 tys. żołnierzy niemieckich, 45. Brygada Pancerna Gwardii została odrzucona. Po 48 godzinach zadanie pokonania nieprzyjaciela nad ujściem Parsęty powierzono sztabowi 1. Armii Wojska Polskiego, dowodzonej przez gen. Stanisława Popławskiego. Do jego realizacji wyznaczona została grupa bojowa, której trzon stanowić miały trzy dywizje piechoty: 3. im. Romualda Traugutta, 4. im. Jana Kilińskiego oraz, wchodząca do walk w awangardzie, 6. Wsparcia Polakom udzielała artyleria, w tym radzieckie rakietowe oraz Dywizja Lotnicza. Toczony na dystansie bój sprawił, że kładziony był nierzadko na własne pododdziały, powodując dodatkowe straty. W ciągu ostatnich 7 dekad bitwa opisywana była wielokrotnie przez obie zaangażowane w konflikt strony. Choć wiele epizodów marcowej konfrontacji wymaga dodatkowych, dogłębnych badań (działania takie, jako przygotowań do przyszłorocznej, 75. rocznicy zaślubin prowadzi aktualnie Muzeum Oręża Polskiego – przyp. red.), nie ulega wątpliwości, że jednym z najbardziej istotnych zdarzeń stała się ceremonia zaślubinowa. Zorganizowano ją natychmiast po zaprzestaniu walk. Wszystko wskazuje na to, że była inspirowana wydarzeniami z lutego 1920 r. w Pucku.
Dziś mało kto pamięta, że oprócz przedstawicieli 1. Armii Wojska Polskiego, w kołobrzeskich zaślubinach brała udział także delegacja siostrzanej 2. Armii.
Analogii między obydwoma wydarzeniami nie trzeba szukać daleko. W obu przypadkach uroczystego aktu dokonano w obecności maksymalnie dużej liczby żołnierzy tak, by każdy z nich poczuł swój wkład w zaślubiny. Był także pierścień i możliwie jak najbardziej uroczysta oprawa. Ciekawostkę stanowi fakt, że pomimo generalnego odrzucenia rytuałów religijnych przez formalnych zwierzchników Polskich Sił Zbrojnych, od lipca 1944 r. – Wojska Polskiego, urzędujących w Moskwie, jednym z najważniejszych punktów w planie kołobrzeskich zaślubin była msza święta. Odprawił ją, 18 marca 1945 r. o godz. 16.00, kapelan 3. Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta, ks. Alojzy Dudek. Akcent kościelny dodatkowo podkreślał polski charakter przedsięwzięcia. Żaden z oficerów politycznych Wojska Polskiego, jak również Rosjanie, nie wyrazili wobec tego sprzeciwu. Dziś mało kto pamięta, że oprócz przedstawicieli 1. Armii Wojska Polskiego, w kołobrzeskich zaślubinach brała udział także delegacja siostrzanej 2. Armii. Związek ten reprezentowali: dowódca 7. Dywizji Piechoty, gen. Mikołaj Prus-Więckowski (później objął komendę nad 1. Warszawską Dywizją Kawalerii – pierwszą polską, wielką jednostką w powojennym Koszalinie), jego zastępca ds. polityczno wychowawczych, mjr Franciszek Mróz oraz reprezentujący sztab 2. AWP, ppłk Edmund Pszczółkowski. Kilka dni po zaślubinach do Kołobrzegu przybyła ponadto delegacja z Warszawy: Julia Skarbińska oraz Jan Roszczyński, niejako legitymizująca akt z ramienia cywilnych władz państwowych. Samego aktu dokonał 43 letni artylerzysta ze Stryjówki pod Tarnopolem, kapral Franciszek Niewidziajło. Wrzucając zaślubinową obrączkę w fale Bałtyku wypowiedział pamiętne słowa:
„Przyszliśmy, morze, po ciężkim i krwawym trudzie. Widzimy, że nie poszedł na marne nasz trud. Przysięgamy, że cię nigdy nie opuścimy. Rzucając pierścień w twe fale, biorę z tobą ślub, ponieważ tyś było i będziesz zawsze nasze”.
Warto pamiętać, że chociaż główna ceremonia zaślubinowa w Kołobrzegu miała miejsce późnym popołudniem 18 marca 1945 r., akt ten był którymś z kolei, jaki miał miejsce tego dnia. Już ok. godz. 13.00, na plaży niedaleko Fortu Ujście, uroczystości zorganizowało dowództwo 18. pułku piechoty. Prawdopodobnie pierwszym żołnierzem Wojska Polskiego, który oficjalnie wrzucił w fale symboliczną obrączkę, był służący w tym oddziale porucznik Franciszek Sentowski. Niedługo potem podobne zdarzenia miały miejsce w szeregach 4. pułku czołgów ciężkich oraz w rejonie położonego na zachodnim brzegu Parsęty Szańca Kleista, gdzie stacjonował 5. pułk artylerii ciężkiej. W tym ostatnim przypadku ciekawostkę stanowi fakt, iż w trakcie ceremonii użyto nieoficjalnego sztandaru, uszytego przez żołnierzy już w czasie walk o miasto. Uroczystości w pododdziałach trwały również 19 marca. Zostały uwiecznione nie tylko przez frontowych fotografów, ale również Czołówkę Filmową Wojska Polskiego. Podobne do kołobrzeskich zdarzenia miały miejsce także w innych częściach Wybrzeża od połowy marca 1945 r. Piętnastego dnia miesiąca, w Dziwnówku, ceremonię zorganizował sztab 2. Dywizji Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego, a 48 godzin później – 1. Samodzielnej Warszawskiej Brygady Kawalerii, która przybyła z tej okazji z miejsca stacjonowania w Gryficach do Mrzeżyna.